logo

środa, 24 czerwca 2015

Absolwenci Wiedzy o Winie ruszają w świat

Szybko nam minął ten rok. Nam, czyli wykładowcom i studentom studiów podyplomowych z Wiedzy o Winie. Co miało być skromnym eksperymentem uniwersyteckim, przemieniło się nadzwyczaj szybko w poważne i entuzjastyczne przedsięwzięcie. I groźne. Groźne dla wąskiej grupy, jaką stanowią w naszym kraju winiarscy eksperci.

Powagę tego zagrożenia odkrywałem z miesiąca na miesiąc, podczas kolejnych zajęć z dwudziestoosobową grupą studentów. Najpierw spostrzegłem, że poziom entuzjazmu i pasji, z jaką podejmują nie tylko zadania rozpisane w curriculum, ale – nade wszystko – te nadobowiązkowe, podczas których, z zapałem którego życzyłbym międzynarodowym sędziom winiarskim, penetrują najdalsze i najbardziej skryte obszary winnego świata, że ów poziom namiętności daleko przekracza średnie natężenie spotykane u tzw. ludzi z branży. Pewnie, że tłumaczyć to można zapałem właściwym neofitom, ale też tylko do pewnych granic. To jest zupełnie szczególny zapał zbiorowy nie tracący na sile po roku wspólnych spotkań, degustacji i zajęć, a może nawet wciąż jeszcze w tę siłę rosnący, podczas gdy neofici nagle i niespodziewanie przekształcili się w… ekspertów.


I to nie byle jakich. Kto z nas bowiem – myślę o „ludziach z branży”, myślę o wykładowcach Wiedzy o Winie – może pochwalić się aktualną i dobrze przyswojoną wiedzą z tak rozległych obszarów winnej tematyki jak geografia wina, technologia jego produkcji, wpływ wina na zdrowie, rozwój światowych rynków wina, zasady handlu winem w Polsce, inwestowanie w wino, dziennikarstwo winiarskie, warsztat sommelierski i dobieranie wina do potraw, historia winiarstwa i winogrodnictwa, zasady sensoryki itd. itd. Długo by wymieniać. Podczas 172 godzin zajęć (nie liczę co najmniej dwustu dodatkowych godzin spędzonych na nadobowiązkowych testach organoleptycznych) udało nam się spełnić marzenie każdego dobrego wykładowcy i zaraz koszmar wykładowcy kiepskiego – wychować ludzi lepiej (w sensie szerzej) wykształconych od nas samych.

Pewnie, że nie posiadających jeszcze tego, co w zawodach z winem związanych najważniejsze: bogatych doświadczeń związanych z nieustannym podróżowaniem po świecie, trzymaniem ręki na pulsie, przyjaźniami i znajomościami na wszystkich kontynentach (z wyjątkiem Antarktydy). Za to przygotowanych do takiego podróżowania lepiej niż niejeden z nas u początku naszej pracy. Tym bardziej, że bodaj połowa z nich, niejako mimochodem, zdała podczas tego roku egzaminy WSET Level 3 Advanced otwierając sobie tym samym drogę do najtrudniejszych i najpoważniejszych dyplomów w świecie wina. Jestem przekonany, że z tej właśnie grupy (lub z kolejnych) wyklują się pierwsi polscy Masters of Wines. A że nam chleb odbiorą, że zepchną ze stołków? I bardzo dobrze! Doskonale! Poprzepychajmy się trochę! Górą lepsi i młodsi.

Przed nami ostatnie w tym roku akademickim zajęcia. Rozpoczynamy nabór na kolejną edycję. Od tego roku Collegium Civitas oferuje także w pełni anglojęzyczną wersję kursu.

Zainteresowanych odsyłam na strony uczelni:
http://www.civitas.edu.pl/collegium/oferta-edukacyjna/po-polsku/studia-podyplomowe-po-polsku/kierunki-studiow-podyplomowych/obszar-spoleczenstwo-styl-zycia-sztuka/wiedza-o-winie-media-rynek-kultura